Pamiętajmy nie tylko ten dzień
7 września 1958 roku bp. Wilhelm Pluta w gorzowskiej katedrze otrzymał sakrę biskupią. Tak rozpoczął pasterzowanie w gorzowskim Kościele.
"Ojciec św., przychylając się do naszej prośby wyniósł do godności biskupiej
ks. dr. Wilhelma Plutę, kapłana diecezji katowickiej",
pisał 7 sierpnia 1958 roku prymas Polski kard. Stefan Wyszyński
do gorzowskiego wikariusza kapitulnego ks. prał. Józefa Michalskiego.
Wieść o decyzji papieża Piusa XII rozeszła się prędko. W Gorzowie przebywał
wtedy ówczesny student psychologii na Katolickim Uniwersytecie Lubelskim,
a dziś profesor tej uczelni ks. Zdzisław Chlewiński.
- Zapytałem kolegów, czy ktoś zna nominata.
Mój kolega z roku ks. Aleksander Juszkiewicz powiedział,
że czytał jego pracę z teologii pastoralnej. Poza tym wiedzieliśmy,
że jest ze Śląska, ale tu był to wtedy jeszcze człowiek nieznany -
wspomina ksiądz profesor.
Z Piekar do Rokitna
Ks. Wilhelm Pluta wyjechał z Katowic w sobotę rankiem 6 września.
Zanim opuścił rodzinne strony zatrzymał się w Piekarach przed obliczem
Matki Bożej Piekarskiej, patronki ziemi śląskiej. Do nowej diecezji
przyjechał kilka godzin później. Był witany od jej granicy. W parafii
Goraj na spotkanie wyjechali przedstawiciele gorzowskiego Kościoła na
czele z ks. prał. Józefem Michalskim. "Byłem wzruszony, bo mi się przypomniał
w tej chwili największy duszpasterz ostatnich stu lat święty proboszcz Jan
Vianney, który również na granicy swojej małej diecezji, swojej parafii,
którą mu biskup powierzył, zatrzymał się i zaczął się gorąco za nią modlić",
wspominał już podczas ingresu biskup-nominat. Ale przedtem odwiedził jeszcze
sanktuarium w Rokitnie. Tu długo modlił się przed wizerunkiem Matki Bożej
Cierpliwie Słuchającej, a potem pierwszy raz ubrał biskupie szaty.
Prymas w kwiatach
Tego samego dnia, wieczorem po raz pierwszy wszedł do gorzowskiej katedry.
- Normalnie jest tak, że najpierw ksiądz zostaje biskupem, a potem odbywa
się ingres. W tym przypadku było inaczej, co jest dopuszczalne w przepisach
kościelnych - mówi ks. Chlewiński. Po ingresie jego uczestnicy udali się do
rezydencji biskupiej na spotkanie z prymasem kard. Stefanem Wyszyńskim. W
katedralnej kronice odnotowano przybycie Prymasa w otoczeniu motocykli i
samochodów, gorące powitanie i krótkie przemówienie z balkonu rezydencji do
zebranych. Prymasa witano też następnego dnia w niedzielę 7 września 1958 r.
"I znów, jak wczoraj w czasie ingresu, kwiaty. Wiele kwiatów. Ks. Prymas obsypany
jest kwiatami. Rusza procesja w kierunku katedry. Wśród wiernych entuzjazm nie do
opisania. Dzwony katedry rozdzwoniły się potężnie. Wierni w Gorzowie przeżywają
wielki dzień: mają Biskupa i radują się Prymasem" -
relacjonował ks. Józef Anczarski w Gorzowskich Wiadomościach Kościelnych.
Polska tu przyszła
Niebawem kard. Wyszyński konsekrował nowego biskupa.
Wraz z nim, jako współkonsekratorzy, święceń biskupich
udzielali bp Bolesław Kominek i bp Henryk Bednorz. - Byłem wtedy w prezbiterium
i widziałem, jak bp Wilhelm bardzo głęboko to przeżywał. To było głębokie
przeżycie także dla uczestników tych wydarzeń - wspomina ks. Chlewiński.
Po Mszy św. bp Pluta dziękował konsekratorowi i biskupom towarzyszącym oraz
licznie zebranym wiernym. Po nim przemówił Prymas: "Dziś po raz pierwszy bodaj
w tej świątyni konsekrowany jest biskup dla ziemi gorzowskiej. Z tym faktem, że
katolicka Polska tu przyszła, tu orze, tu sieje, tu bije młotami w kowadła,
tutaj klęka i modli się, tu miłuje, tu nadzieję ma, z tym faktem Stolica Święta
liczy się. I to właśnie, że przysyła wam pasterzy, to jest najlepszy znak woli
Stolicy Świętej".
Od rodziny
Dwa tygodnie później we wszystkich świątyniach gorzowskiego
Kościoła odczytano orędzie bp Wilhelma Pluty.
"Rodzina stanowi fundament życia i Kościoła" - pisał.
"Chcemy, aby dzieci Boże ziemi gorzowskiej żyły w stanie łaski uświęcającej,
małżonkowie zaś w sakramentalnym związku zaślubin małżeńskich,
czerpiąc z niego łaski stanu, nieodzowne do świętości życia w małżeństwie
i rodzinie. (...) Oto jedno z głównych zdań duszpasterskich naszej diecezji:
odbudowa życia rodziny, aby stała się na nowo pierwszą i
najlepszą instytucją wychowawczą dzieci Bożych dla świętego
życia na ziemi i wiecznego szczęścia w niebie", usłyszeli diecezjalnie.
Typ księdza
Wspomnienie o biskupie jest wciąż żywa szczególnie wśród starszych
kapłanów naszej diecezji. Podczas wydarzeń 1958 roku ks. kan. Stanisław
Garncarz był diakonem. Potem znalazł się w gronie pierwszych
kapłanów wyświęconych przez bp Plutę, którego określa jako postać
nietuzinkową. - To był mocny człowiek, mocny duchowo.
Według niego ksiądz miał być nie tylko dobrym księdzem, dobrze spowiadać,
dobrze nauczać, ale być przed wszystkim święty. I to wymaganie ukazywał swoją
osobą. A jako młodzi księża byliśmy tą postacią zafascynowani -
zapewnia wieloletni proboszcz gorzowskiej katedry. Kapłaństwo bardzo
leżało na sercu bp Pluty. - Kapłan, który tyle razy spotyka się ze swoim
biskupem, dodajmy z biskupem o tak bogatej i głębokiej duchowości, chcąc
nie chcąc, musi na siebie przyjąć część tego bogactwa duchowego. Dzięki
temu powstał typ księdza gorzowskiego o pewnej specyfice właściwej dla
tej diecezji - twierdzi ks. Garncarz. Gorzowski duszpasterz dostrzegał
w bp. Plucie przede wszystkim rozmodlenie, pracowitość i uczciwość.
- Wśród księży mówiło się, że "nasz biskup za wiarę dałby się porąbać".
Taka była jego postawa i księża to dostrzegali - mówi ks. Stanisław.
- Oby nasza diecezja jak najrychlej wymodliła wyniesienie ks. bp.
Pluty na ołtarze.
Autor: Krzysztof Król
Gość Zielonogórsko-Gorzowski nr 36/2008