Mąż życia wewnętrznego
W Kościele rozpoczął się
Rok Kapłański związany
ze 150. rocznicą śmierci
św. Jana Marii Vianneya,
proboszcza z Ars. Z tej okazji
warto też wspomnieć innego
wyjątkowego kapłana.
Gdyby żył, obchodziłby diamentowy
jubileusz kapłaństwa. W wieku 19 lat
Wilhelm Pluta wstąpił do Wyższego
Seminarium Duchownego Diecezji Śląskiej
w Krakowie i jako alumn studiował na Wydziale
Teologicznym Uniwersytetu Jagiellońskiego.
Po studiach święcenia kapłańskie przyjął z rąk
biskupa pomocniczego Teofila Bromboszcza
24 czerwca 1934 roku w Katowicach. Srebrny
i złoty jubileusz tego wydarzenia obchodził
już jako biskup gorzowski.
To nie izolacja
Uroczystości 25. rocznicy święceń odbyły się
najpierw w gronie kapłańskim 23 czerwca 1959
roku w paradyskim seminarium. Zaczęły się
poranną Mszą św. pontyfikalną. - Jest bardzo
skupiony. Przeżywa ten dzień całą duszą. Przeżywa
go może w takim nastroju, jak kiedyś przed
25 laty, kiedy po raz pierwszy stanął u stopni
Pańskich ołtarzy i drżącym ze wzruszenia
głosem wymawiał po raz pierwszy: Introibo
ad altare Dei - relacjonował w "Gorzowskich
Wiadomościach Kościelnych" ks. Józef Anczarski.
Kazanie wygłosił wtedy ówczesny biskup
katowicki Herbert Bednorz. Nie zabrakło w nim
miejsca na bezpośrednie odniesienie do jubilata,
którego znał ze szkolnej ławy. - Jeśli chodzi
o waszego najdostojniejszego arcypasterza,
to jest to przede wszystkim mąż intensywnego
życia wewnętrznego. Każdy z was, który by raz
widział, jak wasz arcypasterz odprawia Mszę
św., jak się modli przez Jezusem eucharystycznym,
ten musiałby sobie uświadomić, że ten
wasz biskup jest pełen życia wewnętrznego,
intensywnej modlitwy. Tym was będzie wołał
i tym was będzie zachęcał, byście wy wszyscy,
bracia kapłani, podobnymi się stali - mówił
bp Bednorz. Główne uroczystości diecezjalne
odbyły się 28 czerwca w Gorzowie Wlkp.
Świętowanie jubileuszu 50. rocznicy święceń
kapłańskich bp. Wilhelma Pluty rozpoczęło się
18 czerwca 1984 r. w rokitniańskim sanktuarium.
Trzy dni później bp. Plutę przywitano w Paradyżu,
a 24 czerwca odbyły się diecezjalne uroczystości
w Gorzowie Wlkp. Homilię podczas
Mszy św. w katedrze wygłosił ówczesny
metropolita wrocławski abp Henryk
Gulbinowicz. - Wiemy, że kiedy katolik
z wyższym wykształceniem skarżył się
jubilatowi, że przy modlitwie myśli mu
uciekają ku sprawom dnia, ku ludziom
i ku zajęciom, otrzymał odpowiedź
od jubilata: "Bracie, to najlepsza modlitwa,
bliźnich kłopoty, a nawet sprawy
narodu, trzeba wciągać w modlitwy.
To najpewniejsza droga do uświęcenia
ludzkiej codzienności". Wiemy, że ta modlitwa
nie jest dla Ciebie, czcigodny jubilacie, ucieczką
przed ludźmi, izolacją. Przeciwnie, z nią wychodzisz
do ludzi, w niej krzyżuje Cię to wszystko,
czym żyje Kościół i naród polski, czym żyje
Twoja umiłowana diecezja i cała nasza Ojczyzna
- mówił wówczas arcybiskup.
Świadomy Boga
W 75. rocznicę święceń bp. Wilhelma Pluty
swoje wspomnienie kapłana mogłoby dopisać
wielu ludzi, z którymi zetknął się dzisiejszy sługa
Boży. Najmłodsza siostra biskupa Bronisława
Żak miała wtedy 6 lat i z prymicji brata pamięta
tylko, że mówiła wierszyk. Później kapłaństwo
brata miała okazję obserwować z bliska, gdy
po wojnie kilka lat mieszkała z nim na plebanii. -
Jak żyłam z nim pod jednym dachem, nie dziwiło
mnie, że był ciągle na klęczniku lub z brewiarzem,
miał czas dla chorych i biednych, czy to,
że w każdym człowieku widział dobro. Wtedy
było to dla mnie normalne. Ale jak miałam
już swoją rodzinę i patrzyłam na innych kapłanów,
to dopiero zrozumiałam, jak świątobliwy
człowiek żył koło nas - mówi B. Żak. Przekonała
się o tym także jej córka Gabriela Malec,
gdy studiowała w Gorzowie i mieszkała kilka
lat w biskupiej rezydencji. - Wujek zawsze nas
uczulał, abyśmy nigdy nie przechodzili obojętnie
koło kaplicy - wspomina. - Czasem
miałam zajęcia nawet do godz. 22.00.
Wchodziłam na chwilę do kaplicy, zapalałam
światło, bo wujek miał zwyczaj
modlić się po ciemku, a wujek nawet
tego nie zauważał, tak był pochłonięty
modlitwą - dodaje. Gdy bp Wilhelm
Pluta umarł, jego krewny, obecny diakon
Piotr Pluta z paradyskiego seminarium,
miał tylko 3 lata. Dziś codziennie
modli się za wstawiennictwem sługi
Bożego m.in. o łaskę dobrego przygotowanie
do swoich święceń kapłańskich. - Dla mnie
najbardziej charakterystyczne w kapłaństwie
wujka jest skupienie modlitewne i świadomość
obecności Boga na co dzień. Dla niego było bardzo
oczywiste, że Pan Bóg jest z nim i z nim
rozmawia, gdziekolwiek jest i cokolwiek robi.
Na pewno tego chciałbym się od wujka uczyć
- mówi diakon.
Autor: Krzysztof Król
Gość Zielonogórsko-Gorzowski nr 26/2009