Hołd dla biskupa Pluty
Z ks. infułatem prof.
dr. hab. Romanem
Harmacińskim
rozmawia Krzysztof
Król
Krzysztof Król: - Kiedy pierwszy
raz zetknął się Ksiądz Infułat
z bp. Wilhelmem Plutą?
Ks. inf. Roman Harmaciński:
- Już na początku mojej drogi
kapłańskiej. W 1960 roku wstąpiłem
do paradyskiego seminarium.
Biskup od początku
przyjeżdżał do kleryków, m.in.
na dni skupienia. Z jego konferencji
zapisywaliśmy po brzegi
całe nasze notesy. W 1996 roku,
roku milenijnym, na naszą prośbę
święcenia kapłańskie odbyły się
na Jasnej Górze, udzielił ich ks.
bp W. Pluta. Byliśmy mu bardzo
wdzięczni, że się na to zgodził,
tak jak ojciec rozumiejący prośby
swych dzieci.
- W 1975 roku zaczął Ksiądz Infułat
pracę w gorzowskiej kurii
biskupiej. Jakim człowiekiem
był bp Pluta?
- Przede wszystkim ogromnie
oczytanym. Miał pogłębione
wiadomości właściwie we wszystkich
dziedzinach duszpasterstwa.
Można było z nim rozmawiać
i dyskutować na bardzo wiele
tematów. Mobilizował księży
do pracy i był wymagający. Na
sesjach kurialnych zbieraliśmy
się co tydzień. Przejmował się
każdym problemem i cieszył
się każdym osiągnięciem duszpasterskim.
W moim odczuciu
był człowiekiem wielkiej wiary
i rozmodlenia. Ale także bardzo
serdecznym i ludzkim.
- A jaki moment szczególnie
Księdzu Infułatowi utkwił
w pamięci?
- Pewnego razu, kiedy jego
spowiednik ks. infułat Mieczysław
Marszalik znalazł się
w szpitalu, biskup zadzwonił
i powiedział, że chce przyjść do
mnie i skorzystać z sakramentu
pokuty. To było dla mnie niesamowite
przeżycie. Ja, młody kapłan,
a tu świątobliwy biskup chce korzystać
ze spowiedzi. Poza tym
przecież mógł zadzwonić, żebym
to ja przyszedł do rezydencji. Ale
to on sam zadał sobie tyle trudu,
żeby przyjść do mnie na ul. Obotrycką,
gdzie wówczas mieszkałem.
To świadczy o jego ogromnej
wierze i pokorze w traktowaniu
tego sakramentu w wymiarze
nadprzyrodzonym. Najważniejsza
dla niego była potrzeba
oczyszczenia i zjednoczenia się
z Chrystusem.
- A skąd pomysł pracy habilitacyjnej
właśnie o bp. Plucie?
- Chciałem zrobić kompendium
wiedzy o jego duszpasterstwie,
aby uwiecznić ogromny
wkład bp. Pluty w życie tutejszego
Kościoła. To była nie tylko praca
naukowa, ale mój hołd dla biskupa.
W 1997 roku uzyskałem stopień
doktora habilitowanego na
podstawie rozprawy "Specyfika
działalności pasterskiej pierwszego
biskupa gorzowskiego
dra Wilhelma Pluty w Kościele
na Ziemi Lubuskiej (19581986)".
Oczywiście nie sposób uchwycić
wszystkich wymiarów działalności.
To zadanie dla kolejnych
badaczy.
- Czy można jeszcze napisać coś
na ten temat?
- Jest wiele napisane, ale to nie
znaczy, że nie można pisać rzeczy
nowych. Przede wszystkim
wszystko to, co bp Pluta napisał,
powinno być wydane w związku
z beatyfikacją. Oczywiście,
konieczna jest także krytyczna
analiza jego dzieł. Materiału jest
bardzo dużo i wiele jest aspektów,
pod którymi można badać jego życie.
Wykładowcy Instytutu Filozoficzno-
Teologicznego w Zielonej
Górze i Wyższego Seminarium
Duchownego w Paradyżu powinni
wspólnie obrać kierunek
opracowań w danej dziedzinie.
Trzeba by stworzyć działy i w nich
powyznaczać tematy do opracowania.
Działalność duszpasterska
bp. Pluty obejmowała przecież
wiele dyscyplin: od teologii moralnej,
przez prawo, a na teologii
pastoralnej kończąc. Nie jest to
łatwe zadanie, ale teologowie mają
tu pole do popisu. Tym bardziej
że postać bp. Wilhelma Pluty jest
coraz mniej znana. Jeśli chcemy
jego beatyfikacji, to tym bardziej
młode pokolenie, szczególnie kleryków,
powinno się z jego życiem
i dziełem zapoznać. Myśl sługi
Bożego jest przecież nadal aktualna.
Może więc zamiast sięgać do innych teologów, warto zająć
się osobą nam bliską.
- Jak zapoznać z bp. Plutą szerszy
krąg odbiorców?
- Oprócz prac naukowych
potrzeba też publikacji popularyzatorskich.
To zadanie także dla
nas, księży, aby świeckim przybliżać
tę postać, żeby i oni sami
zobaczyli, jaki to wielki człowiek.
Potrzebna jest modlitwa, ale także
kazania, konferencje czy katechezy.
Przykładowo w gorzowskim
Bractwie Męki Pańskiej rozważamy
jego pisma. Hasło tego roku
duszpasterskiego brzmi "Otoczmy
troską życie". Dlatego powinniśmy
wychwytywać cenne myśli
biskupa w tej kwestii i mówić o
tym wiernym. Wtedy będą bardziej
utożsamiać się z patronem
naszej diecezji i modlić za jego
wstawiennictwem.
Ks. inf. prof. dr. hab. Roman Harmaciński, wieloletni kurialista,
emerytowany profesor Wydziału Teologicznego Uniwersytetu
Szczecińskiego i proboszcz parafii pw. NMP Królowej Polski
w Gorzowie Wlkp.
Autor: Krzysztof Król
Gość Zielonogórsko-Gorzowski nr 04/2009