"Kościół w Polsce miał w historii wielu wybitnych biskupów. Biskup Wilhelm Pluta należy do najwybitniejszych. Mogę spokojnie powiedzieć, że niewielu takich pasterzy miała w naszych czasach Europa. Jego programy duszpasterskie, jego analizy i przemyślenia wybiegają w przyszłość, promieniują intuicją wiary i długo jeszcze będzie z nich się można uczyć duszpasterstwa nowoczesnego i skutecznego"

abp Józef Michalik, Gorzów Wlkp. 22 stycznia 2001 r.


Pic 1

Mąż życia wewnętrznego

W Kościele rozpoczął się Rok Kapłański związany ze 150. rocznicą śmierci św. Jana Marii Vianneya, proboszcza z Ars. Z tej okazji warto też wspomnieć innego wyjątkowego kapłana.

Gdyby żył, obchodziłby diamentowy jubileusz kapłaństwa. W wieku 19 lat Wilhelm Pluta wstąpił do Wyższego Seminarium Duchownego Diecezji Śląskiej w Krakowie i jako alumn studiował na Wydziale Teologicznym Uniwersytetu Jagiellońskiego. Po studiach święcenia kapłańskie przyjął z rąk biskupa pomocniczego Teofila Bromboszcza 24 czerwca 1934 roku w Katowicach. Srebrny i złoty jubileusz tego wydarzenia obchodził już jako biskup gorzowski.

To nie izolacja

Uroczystości 25. rocznicy święceń odbyły się najpierw w gronie kapłańskim 23 czerwca 1959 roku w paradyskim seminarium. Zaczęły się poranną Mszą św. pontyfikalną. - Jest bardzo skupiony. Przeżywa ten dzień całą duszą. Przeżywa go może w takim nastroju, jak kiedyś przed 25 laty, kiedy po raz pierwszy stanął u stopni Pańskich ołtarzy i drżącym ze wzruszenia głosem wymawiał po raz pierwszy: Introibo ad altare Dei - relacjonował w "Gorzowskich Wiadomościach Kościelnych" ks. Józef Anczarski. Kazanie wygłosił wtedy ówczesny biskup katowicki Herbert Bednorz. Nie zabrakło w nim miejsca na bezpośrednie odniesienie do jubilata, którego znał ze szkolnej ławy. - Jeśli chodzi o waszego najdostojniejszego arcypasterza, to jest to przede wszystkim mąż intensywnego życia wewnętrznego. Każdy z was, który by raz widział, jak wasz arcypasterz odprawia Mszę św., jak się modli przez Jezusem eucharystycznym, ten musiałby sobie uświadomić, że ten wasz biskup jest pełen życia wewnętrznego, intensywnej modlitwy. Tym was będzie wołał i tym was będzie zachęcał, byście wy wszyscy, bracia kapłani, podobnymi się stali - mówił bp Bednorz. Główne uroczystości diecezjalne odbyły się 28 czerwca w Gorzowie Wlkp.

Świętowanie jubileuszu 50. rocznicy święceń kapłańskich bp. Wilhelma Pluty rozpoczęło się 18 czerwca 1984 r. w rokitniańskim sanktuarium. Trzy dni później bp. Plutę przywitano w Paradyżu, a 24 czerwca odbyły się diecezjalne uroczystości w Gorzowie Wlkp. Homilię podczas Mszy św. w katedrze wygłosił ówczesny metropolita wrocławski abp Henryk Gulbinowicz. - Wiemy, że kiedy katolik z wyższym wykształceniem skarżył się jubilatowi, że przy modlitwie myśli mu uciekają ku sprawom dnia, ku ludziom i ku zajęciom, otrzymał odpowiedź od jubilata: "Bracie, to najlepsza modlitwa, bliźnich kłopoty, a nawet sprawy narodu, trzeba wciągać w modlitwy. To najpewniejsza droga do uświęcenia ludzkiej codzienności". Wiemy, że ta modlitwa nie jest dla Ciebie, czcigodny jubilacie, ucieczką przed ludźmi, izolacją. Przeciwnie, z nią wychodzisz do ludzi, w niej krzyżuje Cię to wszystko, czym żyje Kościół i naród polski, czym żyje Twoja umiłowana diecezja i cała nasza Ojczyzna - mówił wówczas arcybiskup.

Świadomy Boga

W 75. rocznicę święceń bp. Wilhelma Pluty swoje wspomnienie kapłana mogłoby dopisać wielu ludzi, z którymi zetknął się dzisiejszy sługa Boży. Najmłodsza siostra biskupa Bronisława Żak miała wtedy 6 lat i z prymicji brata pamięta tylko, że mówiła wierszyk. Później kapłaństwo brata miała okazję obserwować z bliska, gdy po wojnie kilka lat mieszkała z nim na plebanii. - Jak żyłam z nim pod jednym dachem, nie dziwiło mnie, że był ciągle na klęczniku lub z brewiarzem, miał czas dla chorych i biednych, czy to, że w każdym człowieku widział dobro. Wtedy było to dla mnie normalne. Ale jak miałam już swoją rodzinę i patrzyłam na innych kapłanów, to dopiero zrozumiałam, jak świątobliwy człowiek żył koło nas - mówi B. Żak. Przekonała się o tym także jej córka Gabriela Malec, gdy studiowała w Gorzowie i mieszkała kilka lat w biskupiej rezydencji. - Wujek zawsze nas uczulał, abyśmy nigdy nie przechodzili obojętnie koło kaplicy - wspomina. - Czasem miałam zajęcia nawet do godz. 22.00. Wchodziłam na chwilę do kaplicy, zapalałam światło, bo wujek miał zwyczaj modlić się po ciemku, a wujek nawet tego nie zauważał, tak był pochłonięty modlitwą - dodaje. Gdy bp Wilhelm Pluta umarł, jego krewny, obecny diakon Piotr Pluta z paradyskiego seminarium, miał tylko 3 lata. Dziś codziennie modli się za wstawiennictwem sługi Bożego m.in. o łaskę dobrego przygotowanie do swoich święceń kapłańskich. - Dla mnie najbardziej charakterystyczne w kapłaństwie wujka jest skupienie modlitewne i świadomość obecności Boga na co dzień. Dla niego było bardzo oczywiste, że Pan Bóg jest z nim i z nim rozmawia, gdziekolwiek jest i cokolwiek robi. Na pewno tego chciałbym się od wujka uczyć - mówi diakon.

Autor: Krzysztof Król
Gość Zielonogórsko-Gorzowski nr 26/2009